ZSRR niegdyś wielkie mocarstwo, przed którym zginał głowę niemal cały świat. Był to kraj wielki i silny, ale upadł i rozpadł się na kawałki. Z popiołu wyłoniła się dzisiejsza Rosja. Nieco mniejsza, ale wciąż budząca strach. Minęło trochę ponad 30 lat, a ząb czasu zaczyna nadgryzać nawet te mniejsze pozostałości po wielkim ZSRR. Dlaczego tak się dzieje? Może dlatego, że kierownictwo tego kraju wychowało się jeszcze w starym systemie i popełnia wiele tych samych błędów, próbując zaklinać rzeczywistość? Najbliższy szczyt pomiędzy Afryką a Rosją, jest próbą walki na międzynarodowej scenie politycznej o jakichkolwiek sprzymierzeńców. Gdyż, oczywiście można zapomnieć, aby Indie czy Chiny były sprzymierzeńcami Rosji. Ostatnie półtora roku pokazuje wyraźnie, że oba kraje grają na siebie i korzystają z osłabienia Federacji Rosyjskiej. Nadchodzący forum ma to być szczyt „ważniejszy niż kiedykolwiek” (oczywiście dla Rosji). A jak się zapowiada?
Spotkanie odbędzie się, ale nie do końca na takich warunkach, na jakich zakładał Kreml. Większość afrykańskich głów państw nie przyjedzie. Pojawi się zaledwie 17 prezydentów z 54 krajów Afryki.
W dniach 27-28 lipca z udziałem prezydenta Władimira Putina odwiedzi 17 prezydentów, 10 państw afrykańskich reprezentować będą premierzy. Prawie połowa uczestników szczytu wysłała delegacje poniżej szczebla głowy państwa czy szefa rządu. Siedemnaście krajów wyśle wicepremierów i ministrów, a pięciu zaledwie ambasadorów. Mocnym akcentem jest też to, że pięć państw afrykańskich całkowicie odmówiło udziału w szczycie. Wystarczy spojrzeć na szczyt NATO, spotkania grupy G7, czy nawet zwykłe cykliczne spotkania w UE, by zauważyć różnice w randze tego wydarzenia. Tu ubiegnę pewne twierdzenia, jakobym nie patrzył perspektywicznie na to, że kraje Afrykańskie to przyszłość itd. Wcale tego nie neguję. Kraje Afryki mogą się w najbliższych dekadach ładnie się rozwijać i warto tam być. Natomiast to pieśń przyszłości i wymaga jeszcze trochę czasu. Rosja jest pieśnią przeszłości i tego czasu nie ma. Za dwadzieścia lat jej zasoby ropy i gazu zmniejszą się do takiego poziomu, że większość wydobycia będzie pochłaniać wewnętrznie. Pojawia się zatem pytanie co będzie mogła Rosja Afryce zaoferować? Jej plany, tradycyjnie są ambitne.
Rosja planuje współpracować z krajami afrykańskimi w celu osłabienia dolara. Powiedziała w środę rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa. Według niej Stany Zjednoczone wykorzystują dolara jako „środek realizacji swojej agresji” i walki o przewagę. „Uważamy, że konieczne jest działanie na rzecz osłabienia dolara amerykańskiego jako praktycznie monopolistycznego środka rozliczeniowego i waluty rezerwowej” — cytuje Zacharową RIA Novosti. I choć jest w tym cień prawdy, gdyż USA są wielkimi beneficjentami obecnej sytuacji, to raczej sama Rosja nic z tym nie zrobi. Warto może też przypomnieć, że zazwyczaj reżimy, które chciały podważyć dolara na świecie, kończyły z wojną na swoim terenie, a ich dyktatorzy chowali się w podziemnych tunelach. Putin chyba zdaje sobie z tego sprawę?
Stany Zjednoczone nie przyglądają się temu bezczynnie z boku. Wywierają na kraje Afryki naciski, aby szczyty takie były jak najmniej znaczące w globalnej grze. Rosja próbuje grać wobec krajów „globalnego Południa”, odwołując się do ich antykolonialnego stanowiska. Dla nas jest to dosyć abstrakcyjne, gdyż Rosja jest jedną wielką kolonią wchłoniętych narodów, ale w Afryce ta narracja spada na płodny grunt. Choć już widać pewne zgrzyty.
Rosja wycofała się z umowy zbożowej, odcinając dostawy ukraińskiego zboża na rynek światowy. Ta sytuacja uderzy głównie w kraje Afrykańskie. Dwa kraje afrykańskie publicznie wyraziły niezadowolenie z działań Rosji. Spora część nie chce być mieszana w działania dotyczące wojny w Ukrainie. Nie chcą być narzędziem w tej potyczce między Rosją a zachodem. W zeszłym tygodniu minister handlu Egiptu Ali al-Moselhi wezwał rząd rosyjski do rozważenia swojego stanowiska, mówiąc: „Jesteśmy niezadowoleni z wycofania się Rosji z umowy ONZ dotyczącej eksportu zboża”. Bardziej stanowczy był w swoim wystąpieniu minister spraw zagranicznych Kenii Korir Sing’Oei. Nazwał posunięcie Moskwy „ciosem w plecy bezpieczeństwa żywnościowego”. Wyższe ceny za zboże, lub po prostu jego braki szczególnie zagrażają takim krajom jak Somalia, Etiopia, Erytrea, Dżibuti, oraz Kenia. To właśnie w tym ostatnim kraju Rosja zastosowała sobie znane sztuczki propagandowe.
Ambasador w Kenii Dmitrij Maksimyczew pośpieszył z oczyszczeniem Moskwy z odpowiedzialności. W dwóch poczytnych gazetach w Kenii opublikował felietony, w których za upadek umowy obwiniał USA i Unię Europejską, które „stosowały wszelkie sztuczki”, by ograniczyć dostawy rosyjskich zbóż i nawozów na rynki światowe. „Teraz, drodzy przyjaciele z Kenii, znacie całą prawdę o tym, kto używa jedzenia jako broni” – napisał Maksimyczew. Teraz drodzy czytelnicy znacie również narrację rosyjską, która się rozlewa po Afryce. Jakież to zbieżne z tym co na co dzień dzieje się w Ukrainie. Prawda?
Następnie Rosja śpieszy oczywiście z rozwiązaniem problemu, który sama stworzyła. Po wyeliminowaniu Ukrainy z rynku Rosja chce zwiększyć dostawy swojego zboża do Afryki. Putin zaproponował zastąpienie umowy zbożowej, którą Moskwa uzgodniła rok temu z ONZ i Turcją, inicjatywą z udziałem Kataru i Turcji. Tu znów ONZ pokazuje, że jest tworem, który zatracił jakąkolwiek sprawczość. Katar zapłaci Rosji za eksport produktów do Turcji, która rozprowadzi je do „krajów w potrzebie”, donosił w weekend „Financial Times”. Pomysł jest natomiast nieoficjalny. Nie spotkał się on na razie z poparciem w Katarze i Turcji. Biorąc pod uwagę te wydarzenia, pragnę poinformować, że różne pomysły i ekonomiczne spojrzenie z trzech perspektyw omówiliśmy na początku tego tygodnia w podcaście. Zapraszam chętnych do zapoznania się. https://www.youtube.com/watch?v=_427KRxXVU4&t=98s
Na koniec warto również spojrzeć na dane ekonomiczne. Za górnolotnymi obietnicami Rosji i szerzeniem własnej propagandy o wielkim mocarstwie nie idą czyny. Na pierwszym szczycie Rosja-Afryka w 2019 roku Putin obiecał podwoić wymianę handlową z kontynentem w ciągu pięciu lat. Do teraz utrzymuje się jednak na poziomie około 18 miliardów dolarów rocznie. Zmiany? Kosmetyczne. Udział Rosji w bezpośrednich inwestycjach zagranicznych w Afryce wynosi mniej niż 1% i nie udziela jej pomocy humanitarnej. Zniszczenie łańcuchów dostaw z Ukrainy do Afryki i zaoferowanie swojego zboża, może być planem Putina do tego jak zbliżyć się do tych krajów. Czy to się uda? W mojej ocenie Afryka jest kontynentem, który potrzebuje potężnych nakładów na rozwój. Rosja w obecnej sytuacji degraduje się ekonomicznie i bardzo szybko demograficznie. Może owszem poszukiwać i bratać się z władcami autorytarnymi, gdyż takie wzajemne wsparcie ma sens, natomiast w dłuższym biegu szans nie ma. Każdy kolejny rok będzie dla Rosji coraz trudniejszy finansowo. Na soft power potrzebna jest kasa. Myślę, że przywódcy Afrykańscy zaczynają wyczuwać już, że za obietnicami i uśmiechami za dużo z Putinem nie ugrają.
Dziękujemy za śledzenie portalu ekonomiarosji.pl
Redaktorzy ekonomiarosji.pl
Pamiętaj, jest to inicjatywa oddolna, bez finansowana zewnętrznego.
Utrzymujemy się tylko z reklam na stronie i waszych wirtualnych kaw.
To dzięki Wam tworzymy tę bazę informacji nieodstępnych nigdzie indziej w Polsce.
Serdecznie dziękujemy za wasze wsparcie!
Przede wszystkim to może być po prostu gra na użytek wewnętrzny. Bo raczej nie sądzę, żeby ktoś na Kremlu serio wierzył, że wraz z Kenią i Egiptem obalą dolara. Ale jest to coś, co można sprzedać mużykowi z głubinki.
Myślę, że Rosja – podobnie jak inne totalitarne dyktatury – jest ofiarą własnej propagandy. Nie można uprawiać propagandy bezkarnie. Powtarzanie łgarstw sprawia, że łgarz zaczyna sam sobie wierzyć.
Przed atakiem na Ukrainę Rosja uwierzyła we własną potęgę głoszoną przez propagandę. Skutki już dziś są dla niej katastrofalne.
Wiara w moc obalenia dolara – nie tylko z Kenią i Egiptem, ale też z Chinami, Indiami RPA czy Brazylią – to taki sam rezultat propagandy jak wiara w potęgę armii rosyjskiej. Tym bardziej, że jeśli nawet Kenia ma ochotę obalać dolara, to pozostałe kraje raczej niekoniecznie, a a każdym razie nie teraz.
Niech więc Rosja próbuje obalać. Będą jaja.