Zapewne słyszeliście, lub czytaliście o tym jak to Rosja wspaniale omija sankcje na ropę używając mitycznej floty cieni. Jak zarabia na tym kokosy, omijając price cap na ropę i ogólnie śmiech i szydera z zachodu itd. Owszem omija i pisaliśmy o tym nie raz z Pawłem Jeżowskim w swoich social mediach. Natomiast po pierwsze skala nie jest tak astronomiczna jak czasem się podawało. Po drugie ropa owszem płynie, ale zarabia nie budżet rosyjski a pośrednicy którzy tworzą swoje nowe fortuny. Po trzecie dochodzi do samowolki na tym rynku i istnych pirackich zagrań. Kiedy oszukujesz kogoś kto oszukuje, to oszukany nie może zgłosić twojego oszustwa, gdyż sam próbował oszukiwać. Rozumiecie?
Mamy do czynienia z dziesiątkami nowopowstałych firm krzaków, pustych biur i niezapłaconych faktur. Tak, dobrze rozumiecie. Zdarzyło się wysłać tankowiec z ropą, zamówiony przez firmę krzak np. w ZEA. Rozładować tą ropę, a następnie nie otrzymać za nią zapłaty. Firma krzak znika. W interesy te wmieszane potrafią być służby, lub ugrupowania przestępcze. Istny dziki zachód na wschodzie. Niejedna książka lub film powstanie po latach o powstających właśnie fortunach. Ale w dużej mierze nie chodzi o budżet Rosyjski który wciąż z miesiąca na miesiąc zalicza coraz większe obniżki zysków w handlu ropą.
Zachód choć niemrawy, konsekwentnie zaciska swą pętle i próbuje wprowadzić nowe ograniczenia. Natomiast robione jest to etapami. Dlaczego? Z prostej przyczyny. Mamy do czynienia ze skalą i przeciwnikiem dotychczas niespotykanym. Mówimy o dużym dostawcy, dużych wpływach politycznych i który ma szlaki rozłożone na dwóch kontynentach. Dodatkowo dwa kraje które ropę są skłonne kupować mają łącznie prawie 3mld ludzi i tysiące firm które mogą brać udział w próbach obejścia sankcji. Od początku wojny Indie ponad 30-krotnie zwiększyły import rosyjskiej ropy, mimo wezwań Zachodu do przyłączenia się do sankcji za wojnę na Ukrainie. Według Reutersa, w kwietniu 70% morskiego eksportu z Rosji trafiło na rynek indyjski. Rosyjscy entuzjaści pieją z zachwytu mówiąc jakoby to oznaczało porażkę zachodu. Zapominając jednak, że nie ilość się liczy a marża. A ta jest beznadziejnie niska (co widzimy na wpływach do rosyjskiego budżetu). Pomimo wielu prób tłumaczeń, wyliczeń i pokazywania dokładnych danych z Rosyjskich urzędów wciąż powielana jest w naszych, ale i zachodnich mediach narracja o wspaniałym ruchu strategicznym Rosji. Spróbuję więc wytłumaczyć najprościej jak się da mechanizm, zanim przejdę do najnowszych informacji.
Po pierwsze ważnym czynnikiem jest transport. Rosja wysyła ropę do Indii w większości z portów europejskich i portów na morzu czarnym. Tak wiem, na mapie świata wygląda to tak jakby mogli wysyłać z miliona miejsc, natomiast większość wypływa z tych dwóch. Te porty mają dobrą przepustowość i podprowadzony ciąg logistyczny od złóż ropy do tych portów. Poniżej mapa skąd płynie i dokąd płynie. Ważne jest, aby zrozumieć, że im dłuższa trasa tym droższy fracht i ubezpieczenie. Proszę to zapamiętać bo na koniec będzie tzw. wisienka na torcie dotycząca teg aspektu.
Matematyka dla opornych.
WERSJA BEZ SANKCJI -przed wojną – Budżet Państwa na rok 2023 był liczony na cenę ropy 70-75$. Logistyka? Rurociągi lub transport morski po Europie. Tanie ubezpieczenia, niski fracht.
Jeżeli sprzedaż 100 baryłek ropy do Europy to 75$/ baryłkę to masz w kieszeni – 7500$
Jeżeli koszt wydobycia baryłki kosztował cię 40$ wychodzi ci 7500$ – 4000$ = 3500$ marży za którą możesz kupić nie wiem karabin na wojnę.
WERSJA Z SANKCJAMI – Na rynku powstało zamieszanie, amerykanie uwolnili rezerwy ropy. Cena baryłki zaczęła spadać. Został wprowadzony price cap w wysokości 60$ za baryłkę na ropę Ural (rosyjską) Obecnie cena na Urals to okolice 54-55$.
Jeżeli sprzedajesz 70% swojej ropy do Indii to wróćmy do mapki. Widzicie tą odległość? Cena frachtu i ubezpieczenia rośnie. Dodatkowo Indie wynegocjowały rabaty dochodzące do 30% wyliczane według specjalnego równania w który wchodzi cena Urals,Brent, średnia za ostanie miesiące i pewnie właśnie rabaty. Wszystko jest owiane tajemnicą handlową i każda partia może mieć nieco inny kontrakt. Natomiast jest jeden bardzo ważny szczegół. Cena frachtu+ ubezpieczenia sięgała jeszcze niedawno 20$ za baryłkę a obecnie spadła do ok 12$. A hindusi fracht i ubezpieczenie chcą mieć w cenie zakupu. Dlaczego? Kto odpowiada za transport odpowiada również za ewentualne szkody ekologiczne. Indie przerzucają tą odpowiedzialność na sprzedającego.
Spróbujmy więc nasze równanie 100 baryłek ropy po 54$ na giełdzie + 10-12$ za ubezpieczenie i fracht przekracza na price cap. I daje nam ponad 60$. Ale wiecie co? Cena na rynku spot to cena giełdowa. Przychodzisz chcesz kupić ropę to możesz za tyle lub tyle. Ale… Kontrakty z Indiami są długoterminowe i są wynegocjowane tak, aby nie przekroczyć dostawa +ropa +ubezpieczenie pułapu 60$/baryłka. Powyżej nie dostaną firmy kredytu w indyjskich bankach, a ubezpieczalnie nie będą chciały zabezpieczać transakcji.
Mamy więc 60$ – 10$ minimum ( no i ropa musi być jeszcze nieco tańsza aby Indie mogły robić na tym interes i sprzedawać ją ponownie np. do Europy ) Ale już zostawmy już tylko ultra optymistyczny wariant dla Rosji.
Mamy więc 100 baryłek po 50$ A więc 5000$
Koszt wydobycia to wciąż 4000$ więc zostaje im marża w optymistycznej wersji – 1000$ zamiast 3500$. Ja na prawdę nie potrafię zrozumieć, jak ktoś do tego momentu nie potrafi tego zrozumieć.
Ale dodatkowo bo to nie wszystko: Wcześniej płacono Ci w dolarze, a teraz w rupii. Odsyłam do poprzednich wpisów co to oznacza. Ale jest jeszcze śmieszniej. Gdy sprzedawałeś do Europy to pieniądze spływały bezproblemowo i na czas. A teraz na te 1000$ w rupiach potrafią czekać 2-3 miesiące.
Tak wygląda mniej więcej obraz handlu z Indiami. I to ten legalny ( bo Stany Zjednoczone wręcz namawiają do kupowania ropy z Rosji, byle tylko nie przekraczać price cap 60$) Co do kwot rabatów na ropę, oraz kosztów wydobycia to nie trzymajcie się ich sztywno mogą być różnice uwarunkowane tym z jakiego pola roponośnego wydobywa się ropę, oraz jaki kontrakt obecnie z Indiami się wykonuje. To może być płynne i zyski mogą się wahać. Ale jeżeli spadają Ci zyski ze sprzedaży ropy ponad 50% w budżecie i mamy to udowodnione to łatwo to sami możecie sobie wypośrodkować.
Mamy jeszcze drugi sposób. Tzw. flota cieni. O co w tym chodzi? Jest firma np. Indyjska. Ma flotę tankowców. Zgłasza się do Rosji z chęcią zakupu. Kupuje ropę z Rosji, następnie sprzedaje jako ropę z innego miejsca na ziemi i chce ją sprzedać powyżej price cap. Tak, takie rzeczy mogą się zdarzyć. Natomiast nie sprzeda jej powyżej 70-75$ gdyż tyle jest notowana cena ropy Brent lub WTI. Czyli wracając do wyliczeń operuje na cenie od 43$ do 54$ ( po tyle notowana jest ropa Urals obecnie na giełdzie) Po co jakakolwiek firma miałaby płacić Rosjanom więcej niż wartość giełdowa tej ropy? Owszem zapłaci, ale mniej, gdyż chce na tym procederze zarobić. A jako, że sytuacja jest nieco szemrana to chce zarobić taka firma jak najwięcej. Myślę, że logiczniej na czynniki pierwsze się tego nie da rozbić.
I teraz tak. Kilka takich firm podjęło współpracę i rozpoczęło handel z Rosją po wprowadzeniu price cap w grudniu 2022 roku. Największą z nich jest Gatik Ship Management zarejestrowany w Indiach. Pod koniec ubiegłego roku stał się głównym przewoźnikiem beczek z Rosji. Jak donosi Reuters został on właśnie pozbawiony certyfikatu tankowca w brytyjskim Lloyd’s Register.
Firma z siedzibą w Bombaju, która zgromadziła flotę o łącznej pojemności ponad 30 milionów baryłek, od 3 czerwca zostanie pozbawiona certyfikatów dla 21 tankowców. Przedstawiciele Lloyd’s Register powiedzieli że: „jesteśmy zaangażowani w ułatwianie egzekwowania rosyjskich sankcji handlowych naftowych” i nie będzie świadczył usług statkom, które je naruszają”, powiedział Reuterowi rzecznik Lloyd’s.
Towarzystwa klasyfikacyjne, takie jak Lloyd’s Register w Londynie, świadczą usługi, takie jak kontrole zdolności żeglugowej i certyfikacje potrzebne do zabezpieczenia ubezpieczenia i wejścia do portu.
W sumie Gatik Ship Menagment posiada flotę 48 tankowców o wartości 1,4 miliarda dolarów. Prawie wszystkie statki zawijały do rosyjskich portów i eksportowały ropę lub produkty ropopochodne. Firma, wpadła w kłopoty w kwietniu, kiedy ubezpieczenie dla jej tankowców zostało wycofane przez Underwriters Club of America. Jest częścią International Group of P&I Clubs, czyli IG P&I, która zapewnia ubezpieczenie dla ponad 90% światowych przesyłek. Gatik Ship Menagment zatem został pozbawiony i ubezpieczeń i certyfikacji dla prawie połowy swojej floty.
I znów ubiegnę wielbicieli ruskiego miru i ich twierdzenia, że takie ubezpieczenie lub certyfikacje można sobie nabyć w każdym sklepie z ubezpieczeniami i certyfikacjami. Ingosstrakh, główny rosyjski ubezpieczyciel morski, również odmówił współpracy z Gatik Ship Menagment. Przedstawiciel firmy powiedział agencji Reuters, że jej ubezpieczenie tankowca Prometheus wygasło w kwietniu i nie zostało odnowione. Ingosstrakh dodał, że został zmuszony do odrzucenia niektórych wniosków ubezpieczeniowych od Gatik ze względu na ryzyko. Więc mamy sytuacje gdzie moloch mający 90% rynku odmawia, oraz największy rosyjski ubezpieczyciel odmawia. Zostają firmy indyjskie które jak wspomniałem wyżej nie ubezpieczają ropy powyżej 60$ z przesyłką.
Czy to powstrzyma cały proceder tzw. „Floty cieni”? Oczywiście, że nie. Ale z każdym miesiącem będzie coraz trudniej.
Czy w jakikolwiek sposób taki handel ratuje budżet rosyjski? Oczywiście, że nie. Wypychanie większej ilości ropy, na wielokrotnie niższej marży i rozliczenie się w mniej płynnej walucie niczego nie ratuje. Jest to ledwie kroplówka, a potrzebna jest transfuzja.
Czy Rosja omija price cap i sprzedaje drożej swoją ropę zarabiając na tym krocie? Oczywiście, że nie. Jeśli już ktoś zarabia to pośrednik, a nie Kreml. Nawet chwilowe wahanie ceny ropy Ural na giełdzie w Moskwie które by podskoczyło powyżej 60$ niczego nie oznacza. Gdyż to jest cena spot. Dotyczy towarów w zakupie „tu i teraz”. Większość transakcji między Rosją, Chinami i Indiami jest zawierane w kontraktach długoterminowych. Te kraje mają ustalony rabat wyliczany według specjalnego równania od właśnie tej ceny giełdowej ( choć nie koniecznie od ceny Urals) ale za tyle tej ropy nie kupują, o czym wiele osób, wciąż raczy zapominać mając pamięć niczym złota rybka i wrzucając w sieć informację jakoby przez 2 dni cena na giełdzie ropy Urals wynosiła 62$ i świat się wali. Nie- nie dzieje się nic złego. Dotychczas na blisko 180 dni wprowadzenia price cap na ropę Urals, na giełdzie kwotę 60$ przekroczyły notowania raptem kilka dni.
Mam nadzieję, że ten wpis wytłumaczy mechanizmy działania price capu i udziału Indii i Chin w tym mechanizmie. Zrozumiecie też co oznacza „flota cieni”, oraz jak działają notowania na giełdzie ropy Ural. Możecie wracać do tego artykułu za każdym razem gdy pojawi się po raz kolejny medialny szum o tym jak po raz kolejny „flota cieni” i sprytni Rosjanie zarabiają krocie i wszystko ma się wyśmienicie. Nie nie mają. A zablokowanie największego dostawcy + trasa kilkutygodniowa (o czym się mało mówi) spowoduje duże zamieszanie w dostawie ropy z Rosji po raz kolejny.
Jeżeli spodobał Ci się tekst i chcesz wspierać rozwój portalu- postaw kawkę autorowi.
Cieszę się, że w końcu powstał w miarę przyzwoity artykuł. Komentowałem Pana wpisy krytycznie na TT i cieszę się, że ten jest jak najbardziej merytoryczny.
Kilka uwag:
1. Jak donosi Reuters został on właśnie pozbawiony certyfikatu tankowca w brytyjskim Lloyd’s Register. – Jest to rozumiem skrót myślowy i nieprecyzyjne wyrażenie. Statek aby pływać nie potrzebuje certyfikatu klasy. Aby pływać i wozić towar który jest ubezpieczony – wtedy już potrzebuje. LR nie może usunąć certyfikatu tankowca. Tankowiec zawsze jest tankowcem. LR mógł cofnąć dokumenty klasyfikacyjne tankowcowi do przewozu ropy (Safety Equipment Certyficate, Safety Radio Ceryficate, ISM Cerificate itd – jest tego z 40 pozycji) co wiąże się z utratą ubezpieczenia. Tu uwaga. Towarzystwa klasyfikacyjne to firmy komercyjne !!! i niestety z mojego doświadczenia często zachowują się skandalicznie, tylko po to aby przetrwać. Niestety klasa nie cieszy się dużym szacunkiem obecnie, bo jak napisałem, jest to firma komercyjna, którą często armatorzy zmieniają dla swojej wygody odkąd kraje straciły narodowy tonaż na rzecz tańszych rejestrów. Nasz PRS wypadł nawet z IACS (pomimo, że był członkiem założycielem) bo miał za mały tonaż i konkurencja chętnie to wykorzystała. To spowodowało, że PRS ma niechlubne przykłady ubezpieczeń typowych „złomów”. Zresztą pływałem pod DNV, LR itd. Można książkę (horror) napisać o nieprawidłowościach i podejściu do przyznawaniu klasy.
2. Mapka nieco zwodnicza. Dlaczego trasa pokazana nad UK? Ruskie statki normalnie śmigają przez Dover.
3. Proszę uważać na wyrażenie fota cieni”. Kojarzy się pejoratywnie ze starymi statkami i złomami ale zapewniam Pana, że na wielu statkach z floty cieni chętnie bym popływał -) Jak mówimy – funkiel nówka nieśmigane.
Kłaniam się.
Pewnie chodzi o kanał La Manche. Może zbyt ryzykowne jest tam pływanie.
Warto byłoby wspomnieć o inicjatywie utworzenia korytarza przez Morze Kaspijskie na którą jest mocne parcie. Jeśli uda się go uruchomić to zbije to argument drogiego i długiego frachtu do Indii.
????? a co ma morze kaspijskie do cen frachtu do indii? nie wiem czy towarzysz trochę sie orientuje z geografii, ale przez morze kaspijskie do indii nie da się dopłynąć 😀
OLO_BOLO – Morze Kaspijskie? A jak ci tam wpłynie wielki tankowiec? 😀 Bardziej się opłaci RURĘ wybudować… Możliwe, że tam są jakieś tankowce ale to jest de facto JEZIORO, a nie morze. Tyle, że wielkie.
Tak sprawdziłem. Morze Kaspijskie NIE MA połączenia z oceanami. Jest spora różnica poziomu wód pomiędzy nim a oceanami btw. Budowa kanału by wymagała przekopania ZARĄBIŚCIE WIELKIEJ MASY ZIEMII. I instalacji masy śluz. Do tego ruZZkie musiały by i tak podciągnąć do niego rury z ropą i port przeładunkowy zrobić. I kilka statków co by w kółko pływały tam i z powrotem. By wtłoczyć do sieci rur w Iranie, która MOŻE by do Indii dochodziła lub na statek do Indii wrzucić.
Już prościej zrobić rurę od kacapów do regionalnej sieci w okolicy by wolumen ropy płynął do Indii. Ale to wieeele lat trzeba na to.
Jak najbardziej MA połączenie z oceanem Atlantyckim (przez Bałtyk i Sródziemne), ale oczywiście tylko dla MAŁYCH statków – ok. maks. 2 do 5 tys. ton nośności. (chyba raczej do 4 maks.).
Do tego wszystkiego trzeba dodać, że Rosja jest obłożona sankcjami na technologie wydobywcze, a aktualne instalacje w końcu zaczną się psuć i nie będzie ich jak naprawiać ani wymieniać. Zatem opisana sytuacja w następnych latach może być jeszcze gorszą!
Pozdrawiam.
Świetny tekst, jak wszystkie na tej stronie. Jednak bardzo brakuje bibliografii.
Świetny artykuł. Chyba zupełnie przypadkiem pracuje na statku będącym tzw. „flotą cieni”. Oczywiście pływamy z AIS włączonym na trasie Morze Czarne – Indie. Często mijałem statki Gatika na tej trasie. Wszystkie też mają włączone AIS. „Flota cieni” jest określeniem bardziej umownym i sądzę, że jest kliku „nowych” właścicieli, którzy wykorzystują możliwość szybkiego zarobku.
Co do mapy. Tankowce wielkość MR lub LR2 z Rosyjskich portów na pewno nie płyną przez Kanał Kiloński (jak zaznaczono). Na pewno płyną natomiast przez Kanał Angielski (La Manche). Nie ma tam dla nich żadnych ograniczeń ze względu na prawo wolnego przepływu. Ta sama sytuacja dotyczy tankowców płynących z Morza Czarnego przez cieśniny Tureckie. Turcy nie mają możliwości blokowania tej trasy.